• alles.jpg
  • artgo.jpg
  • autoserwis.jpg
  • biga.jpg
  • centrum_napraw.jpg
  • domek_sielpia.jpg
  • familia.jpg
  • good_car.jpg
  • juszczak.jpg
  • komat.jpg
  • kubaty.jpg
  • lisak.jpg
  • moto_serwis.jpg
  • niezasmiecaj.jpg
  • parkiet_krak.jpg
  • rasterek.jpg
  • serczyk.jpg
  • sfotografuje.jpg
  • wwm.jpg

Reklama

  • alteks.jpg
  • brzoskwinia.jpg
  • geoconsulting.jpg
  • kruk.jpg
  • mirex.jpg
  • pokoje_goscinne.jpg
  • pp.jpg
  • pralnia.jpg
  • płazy.jpg
  • szkolka.jpg
  • weterynarz.jpg

Kontynuujemy przedstawianie Czytelnikom „Gońca” ludzi, którzy w naszym mniemaniu są Sportowymi Ambasadorami Gminy Zabierzów. Jest to cykl prezentacji wybranych przez nas sportowców, zawodników, trenerów i moderatorów sportu działających na terenie Gminy Zabierzów. Rozmowy z Ambasadorami prowadzi znany większości sportowców w naszej gminie, Grzegorz Mytnik, pływak, triatlonista, sportowiec i organizator imprez zaliczanych do największych na naszym terenie. Kolejną rozmówczynią jest Agnieszka Cader, utytułowana biegaczka będąca „twarzą” nieformalnego ruchu „Zabierzów Biega”. Kobieta, która zasługuje w pełni, zdaniem naszych Czytelników, na zaszczytne miano „Sportowy Ambasador Gminy Zabierzów”.


Grzegorz Mytnik: Jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem?

Agnieszka Cader: Swoją przygodę z bieganiem rozpoczęłam jeszcze w szkole podstawowej. Początkowo były to wyłącznie starty w międzyszkolnych zawodach w biegach przełajowych. Systematyczny trening rozpoczęłam dopiero w szkole średniej w klubie Resovia Rzeszów, później chcąc kontynuować karierę sportową podjęłam studia na AWF w Krakowie i przeniosłam się do klubu AZS AWF Kraków. W tym czasie dużo startowałam na bieżni, ale jak się okazało bieganie na stadionie nie było moją mocną stroną.

Pierwszy poważny wynik, jaki wówczas odnotowałam na arenie krajowej to 5 miejsce na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży na 3000 m w Zielonej Górze w 1999 r. Postanowiłam jednak spróbować biegów górskich i to był strzał w dziesiątkę, odniosłam w nich znaczące sukcesy. Niestety pod koniec studiów przytrafiła mi się poważna kontuzja, która zakończyła moją karierę wyczynową.

G.M.: Biegi górskie są raczej słabo znaną konkurencją biegową w Polsce, a już na pewno jedną z najcięższych. Skąd więc pomysł zaangażowania się w nie?

A.C.: To efekt wyników jakie wtedy osiągałam. Razem z moim ówczesnym trenerem zauważyliśmy, że im trudniejsza trasa tym lepsze zdobywam miejsca. W biegach górskich najbardziej liczą się wydolność i wytrzymałość, a traci znaczenie szybkość. Z tego też powodu preferowałam biegi w stylu alpejskim, gdzie biegnie się tylko w górę, niż w stylu anglosaskim – bieg w górę i w dół.

G.M.: Jakie były Twoje największe sukcesy?

A.C.: Największe sukcesy są już dość odległą przeszłością. W roku 2001 we włoskim Arta Terme na Mistrzostwach Świata w biegach górskich w stylu anglosaskim w kategorii juniorek zdobyłam brązowy medal a drużynowo złoty – jest to jak dotąd jedyny złoty medal Mistrzostw Świata dla Pol-ski. Rok później, również we Włoszech, jako pierwsza Polka wygrałam prestiżowy bieg górski Trofeo Vanoni. Mam też w dorobku kilka medali Mistrzostw Polski Juniorów, Młodzieżowców oraz Seniorów w biegach górskich w obu stylach.

G.M.: Wspomniałaś, że karierę przerwała kontuzja. Co Cię zmotywowało, żeby ją wznowić?

A.C.: Pomysł powrotu do biegania pojawił się, gdy poznałam swojego przyszłego męża. Nie było już co prawda mowy o treningu wyczynowym ani

o biegach górskich jak dawniej, przez pracę i inne obowiązki nie byłoby na to czasu. To miało być dla zdrowia i zabawy, takie nasze hobby, w którym mogłam wykorzystać dotychczasową wiedzę i doświadczenie. Po tak długiej przerwie budowę kondycji zaczynałam „od zera”, wspólne treningi bardzo to ułatwiały, bo wzajemnie się mobilizowaliśmy. Mój organizm bardzo dobrze zareagował i niespodziewanie dla mnie samej po dwóch sezonach wróciłam do kondycji tylko trochę gorszej niż dawniej. To był fantastyczny czas, mogłam dzielić swoją pasję z mężem, razem startowaliśmy w biegach ulicznych, z których znaczną większość ukończyłam na podium, a wiele z nich wygrałam, poprawiłam swój dawny rekord życiowy w półmaratonie a także spełniłam stare marzenie – przebiegłam maraton z czasem poniżej 3 godzin. Było miło, ale w końcu trzeba było pomyśleć o rodzinie, stąd kolejna, tym razem dziewięciomiesięczna przerwa w bieganiu.

G.M.: No właśnie - od roku jesteś szczęśliwą mamą. Teraz znalezienie czasu na treningi jest zapewne trudniejsze?

A.C.: Trudniejsze o tyle, że teraz planując cokolwiek trzeba uwzględnić obecność dziecka. Udało mi się wznowić regularne treningi, bo mąż zajmuje się w tym czasie Kubusiem. Szkoda tylko, że mąż musiał z kolei zrezygnować przez to z regularnego biegania, ale sam się z takim rozwiązaniem zaoferował. Najbardziej odczuwalną dla mnie trudnością po pojawieniu się dziecka jest brak możliwości prawidłowego zregenerowania się po treningu czy zawodach, ale mimo to daję radę. W osiem miesięcy wróciłam do formy i wagi z przed ciąży, nawet poprawiłam „życiówkę” na 5 km i zrobiłam jeden ze swoich lepszych wyników na 10 km.

G.M.: Cztery lata temu przeprowadziłaś się do Zabierzowa. Czy jest to dobre miejsce do treningów?

A.C.: Oczywiście, jest wiele odpowiednich do tego miejsc w całej gminie. Jedyne czego mi brakuje to płaskiej i utwardzonej pętli do treningów wytrzymałości biegowej, a jednocześnie położonej z daleka od ruchliwych ulic, albo bieżni na stadionie. Zresztą sama ilość biegaczek i biegaczy, których napotykam w lesie zabierzowskim albo w lesie koło Młynki, gdzie też regularnie podjeżdżam na trening, świadczy, że są to dobre okolice do tego typu aktywności, podobnie jak ilość osób, które startują w biegach deklarując przynależność do nieoficjalnej grupy „Zabierzów Biega”. Bardzo mi się ta inicjatywa podoba i sama się z nią utożsamiam. Chciałabym, żeby ta grupa się sformalizowała pod postacią np. klubu sportowego. Chętnie bym się wtedy zaangażowała w jego działalność przy prowadzeniu i planowaniu treningów.

G.M.: Ja, podobnie jak wielu moich przyjaciół, jestem Twoim kibicem. Ponieważ także biegam to mogłem obserwować Cię podczas biegów przed urodzeniem syna, także kiedy wręczałaś nagrody zwycięzcom jurajskiego półmaratonu będąc w ciąży oraz po urodzeniu Kubusia, kiedy ze startu na start osiągałaś coraz lepsze wyniki. Wszyscy biegający i truchtający mieszkańcy naszej gminy trzymają za Ciebie kciuki, życząc dalszych sukcesów sportowych oraz tego abyś stanęła jako lider na czele grupy „Zabierzów Biega”. Rozumiem, że Twój syn dołączy także do naszych szeregów. Dziękuję za rozmowę.

Od redakcji: Grzegorz Mytnik, mieszkaniec Rudawy, prezes firmy Naxel, wiceprezes i współzałożyciel Jurajskiej Izby Gospodarczej, urodzony w 1972 roku. Karierę sportową jako pływak rozpoczął w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Krakowie przy ulicy Grochowskiej. Sukcesy sportowe odnosił jako zawodnik klubu sportowego JORDAN w Krakowie. Razem z Arturem Czerwcem, byłym pływakiem tarnowskiej Unii, założył w 2005 roku sekcję pływacką w LKS KMITA. Jest pomysłodawcą zorganizowania jednej z większych imprez pływackich w Polsce, czyli M iędzynarodowych Zawodów o Puchar Rycerza Kmity. Trenuje pływanie, biegi i jazdę na rowerze jako członek grupy WATER KNIGHTS. Aktualnie jest wiceprezesem Zarządu Małopolskiego Okręgowego Związku Pływackiego ds. organizacyjnych.

 

 

 

ena.jpg